Życie pisze różne scenariusze i nie zawsze mamy możliwość robienia tego na co akurat mamy ochotę. Czasem trzeba zacisnąć zęby i pogodzić się z nasza starą znajomą - rzeczywistością. Wystarczy zaczekać na dogodny moment. Ostatnio szkoła i związane z nią obowiązki pochłonęły mnie do tego stopnia, że od dobrych 2 tygodni nie zasiadłam przy biurko,aby coś ulepić. Na szczęście moja (już nie tak stara jak rzeczywistość) znajoma - rzetelność podpowiedziała kiedyś, by przygotować sobie zapasowe posty na wypadek niemożności tworzenia i wstawiania na bieżąco. Tak więc publikuje dziś zdjęcia, które pochodzą jeszcze z czerwca. Ponad pół roku czekały zanim zwróciłam się do nich, a raczej one do mnie z pomocną dłonią.
Niby przerwy w blogowaniu są nieprofesjonalne. Ale tu na tym skrawku ogromnego internetowego wszechświata kreuję rzeczywistość, która w żadnym stopniu nie musi być profesjonalna. Pragnę, by mój mały świat był bardzo osobisty, naturalny i rozwijał się wraz ze mną.
Blog czasem musi zaczekać na moją ochotę, bym znów tchnęła w niego ruch. Bym znów po opublikowaniu posta mogła śledzić wzrokiem małe punkciki pojawiające się z biegiem minut na mapie świata. Znak, że kolejne osoby odwiedzają mojego bloga. Najgęściej jest w Polsce, ale ostre kropeczki wyświetlają się także po drugiej stronie naszego globu - w U.S.A. jeden, dwa... i trzy , we Francji, Hiszpanii, Finlandii.
Siedzę zamyślona jeszcze przez moment.Wyobrażam sobie jak inni ludzie czytają mojego posta, a może w pośpiechu oglądają tylko zdjęcia. Możliwe, że wśród czytelników jest starsza pani posiadająca kolekcję domków, albo początkująca miniaturzystka, która pieczołowicie ustawia swoje mebelki w piękne miniaturowe aranżacje, a może miłośnik maleństw, którego zadowala jedynie podpatrywanie cudzych prac. Nie wiem! Ale samo wyobrażenie o ogromie możliwości jakie oferuje nam internet wprawia mnie w magiczny nastrój. Jeszcze rok temu nie śniło mi się, że moje miniatury będą dostępne publicznie za sprawą tak niepozornej usługi. Nienamacalnej, tak wątłej i nieuchwytnej, a zarazem tak potężnej i bogatej usługi jaką jest internet.
Kocham moją rodzinę, pasję, kocham samą siebie i własne życie. Bo życie jest cudem, rzeką wrażeń, rzeką nieskończonych uczuć, możliwością darzenia miłością innych.
Dziś zdjęcia podświadomie wyszły mi nieco Walentynkowo. Proste przekładane ciasto i świeże truskawki. Wśród dominujących szarości są doskonałym ostrym, czerwonym akcentem. Do tego jeszcze skandynawski stołek na pajęczo - długich nogach. Dziś dodałam też nowiutkie logo. Piszcie jak wam się podoba.
I love my family, my passion, nature. I love myself and my everyday life. Because life is wonder, the river of feelings, events, the ability to give love to the others!
Today miniature simple cake with some strawberries, which are very good accent in grey scenery. Also i made scandinavian stool with very long, metal legs. Recently I've changed my blog template as you could notice. I've added my instagram profile and my facebook fanpage, you can also find my posts easier thanks to gadgets like ,, You might also like '' and labels. Today I added logo too. Do you like it? Write in comments please! Bye for now. Hugs to all of us!!!
Happy Valentine Sunday!
Odeszłam, by powrócić. Powróciłam, żeby zmieniać.
Przerwa jest czasem bardzo potrzebna...
I ja na moment odeszłam, wyjechałam... A biurko przysypane porzuconymi narzędziami zostało samiutkie w cichym mieszkaniu. Czekało aż znowu wlejemy życie w martwą przestrzeń. Długie dni pozostawałam w nowym miejscu, innym, dla mnie niecodziennym. Odeszłam, by powrócić i spojrzeć na własny dom innymi oczyma. Lubię wyjazdy za samą istotę zmiany , odskoczni od własnej codzienności.
Gdy zalewa nas rzeczywistość - znudzona, uciążliwa, męcząca rzeczywistość, uciekamy w tę, która o nas zadba i otuli nowymi czynnościami - odmiennymi, świeżymi, pożądanymi. Warto odzwyczaić się od własnego domu, kompletnie oddalić go od siebie. Po powrocie świeżym spojrzeniem go obdarzyć i dostrzec to, co niezauważalne w pędzie życia. Z niespodziewanym impetem wkroczyć znów we własną codzienność - niby starą, a jednak odświeżoną. Bo to my jesteśmy nieco odmienni, z nowym spojrzeniem, gorącym zapałem, łakniemy zmian, zmian na lepsze. One nową energię do działania przynoszą, zapał rozpalają i chęci rozbudzają. Jest lepiej. Z powrotem we własnym życiu możemy się rozgościć i cieszyć się obecnością bliskich.
Nowe prace wkrótce się pojawią, a na ten moment zostawiam was z moim ulubionym zestawem kolorów. czekajcie na nowego posta jutro wieczorem. Piona!