Jestem.
Zalogowałam się na bloggera po raz pierwszy od września.
Łezka mi się w oku zakręciła, gdy zobaczyłam jak wiele nowych komentarzy przybyło pod moją nieobecność, istny strumień ciepłych słów, który rozlał się przyjemnie wprawiając mnie w zakłopotanie. Dziękuję wam, nigdy nie nawet nie marzyłam, że będę mogła tworzyć i dzielić się efektami z grupą tak przemiłych i niezwykle wspierających osób! Zaraz się rozpłaczę. . . , bo jak sobie pomyślę ile ciepła, ile życzliwości, ile zaangażowania mi podarowaliście to chce mi się działać i rozwijać maluśki światek dalej. Achh, ale to nie tak, że przez te 10 miesięcy nie miałam motywacji, doba się nie rozciągnie, a ja świadomie porzuciłam (chwila moment ja tylko zrobiłam sobie przerwę) pasję na rzecz szkoły. Ostatnia klasa gimnazjum: egzaminy w kwietniu, wybór liceum, zbieranie tych nieszczęsnych punktów i co najważniejsze konkurs kuratoryjny z języka polskiego, na który położyłam największy nacisk. Od września przebrnęłam prze kilkadziesiąt książek, niemal codziennie pisałam wypracowanie, każdą wolną chwilę poświęcałam na przygotowanie. I udało się a teraz mogę spokojnie odetchnąć i wrócić do tego kochanego światka.